hołd rozrzewnionego spojrzenia lub serca tego potężnego mięśnia, którego ruchy umiała przyspieszyć jednem słowem.
Z początku dziwiła się ogromnie, że z takim trudem zdobywać musi serce Andrzeja Mariolle, gdyż od pierwszego już dnia wiedziała, że mu się podoba. Potem odgadując stopniowo jego charakter posępny, trochę zawistny, bardzo subtelny i skupiony, zaczęła okazywać mu taką życzliwość i tak szczerą sympatję, że ostatecznie i on musiał złożyć broń!...
Od miesiąca szczególniej pewną już była zwycięstwa, widząc, że w jej obecności Mariolle staje się milczącym, niespokojnym i rozgorączkowanym, powstrzymując się jednak z wyznaniem swego uczucia. Ach! te wyznania! Prawdę mówiąc, nie lubiła ich zbytnio, bo nieraz zmuszona była kłaść im tamę, skoro się stawały zbyt wyraźnemi. Parę razy nawet musiała wielbicielom swoim pokazać drzwi. Celem jej zabiegów były delikatniejsze objawy uczucia; lubiła na pół czynione zwierzenia, dyskretne aluzje, prostracje moralne; i trzeba przyznać, że z godnym podziwu taktem, z niezrównaną zręcznością umiała nakazywać wielbicielom ową wstrzemięźliwość w sposobie wyrażania uczuć.
Od miesiąca już z upragnieniem wyczekiwała chwili, kiedy na usta Mariolle’a wybiegną słowa, zależnie od usposobienia jednostki więcej lub mniej wyraźne, wylew udręczonego serca.
Strona:PL G de Maupassant Nasze serce.pdf/44
Ta strona została przepisana.