Strona:PL G de Maupassant Nasze serce.pdf/51

Ta strona została przepisana.

względną i mówię do pana jak do przyjaciela nic nie ukrywam. Czy się pan godzi na moja lojalną propozycję? Gdyby okazała się niewygodna, będzie pan wtedy mógł doprowadzić do skutku zamiar wyjazdu. Co z oczu, to z myśli! Zwyciężony już głosem jej, ruchami, upajającym czarem całej postaci, Mariolle patrzył na nią w milczeniu. Tonem głębokiej rezygnacji, upojony jej blizkością, szepnął:
— Niechże będzie, a jeżeli zginę, tem lepiej! Warto nawet cierpieć dla pani.
Ona przerwała:
— A teraz nie mówmy już o tem!... I nigdy do tego nie wracajmy!
I swobodnie podjęła obojętny przedmiot rozmowy.
Po upływie godziny, Mariolle wyszedł udręczony, bo ją kochał i pełen radości, bo chciała go zatrzymać, a on przyrzekł pozostać.

III.

Był udręczony, gdyż ją kochał. Niepodobny do przeciętnego kochanka, któremu ubóstwiana kobieta wydaje się zawsze ideałem doskonałości, patrzył na nią jasnowidzącym wzrokiem nieufnego mężczyzny, który nigdy nie zaznał niewoli. Umysł niespokojny, bystry, trochę leniwy, zawsze zajmujący stanowisko odporne, uchronił go dotąd od namiętności. Kilka przelotnych stosunków