nie przyniesie mu nic — prócz niezawodnego cierpienia.
O! nie był on wcale zaślepionym: pogrążał się powoli w to morze uczucia, jak człowiek, który nie mogąc dłużej walczyć z falą, tonie ze znużenia, gdyż łódka poszła na dno, a do wybrzeża zadaleko. Poznał ją o tyle, o ile to było możliwem, bo miłość uczyniła go jasnowidzącym, a jednak nie mógł się oprzeć pokusie myślenia o niej ustawicznie. Z niestrudzoną wytrwałością usiłował zanalizować i rozjaśnić tę ciemną głębię duszy kobiecej, tę niezrozumiałą mieszaninę ożywienia i rozczarowania, rozsądku i dziecięcej pustoty, pozorów przywiązania i niestałości wszystkie te sprzeczne skłonności, które w połączeniu wytworzyły istotę anormalną, czarującą i wiodącą na manowce.
Ale dlaczego go tak czarowała? Rozmyślał nad tem nieustannie i nie mógł dojść do wniosku, bo posiadając naturę refleksyjną, badawczą i pełną spokojnej godności, musiał z konieczności szukać w kobiecie stałości i przywiązania tkliwego — owych cichych zalet, które zdają się mężczyźnie zapewniać szczęście.
Tymczasem miał przed oczyma coś nieoczekiwanego, zjawisko zapowiadające jakoby przekształcenie rodzaju ludzkiego, a nowością swą zachwycające: jedną z tych istot, które dają początek nowemu pokoleniu, różnią się od wszystkiego, cośmy znali dotychczas, a mocą swych
Strona:PL G de Maupassant Nasze serce.pdf/54
Ta strona została przepisana.