Strona:PL G de Maupassant Nasze serce.pdf/58

Ta strona została przepisana.

który samej sobie składała i którego domagała się od wszystkich.
Na widok wchodzącego Mariolle’a, radość zajaśniała na jej twarzy; serdecznie podała mu rękę: uśmiech jej mówił: „Bardzo mi się podobasz“.
Mariolle miał nadzieję, że ojciec wkrótce odejdzie. Ale pan de Pradon nie odchodził. Pomimo, że znał usposobienie córki i oddawna już przestał ją podejrzywać, uważając ją za istotę bezpłciową, czuwał nad nią jednak z pewnym niepokojem, roztaczając mężowską poniekąd opiekę. Teraz pragnął dowiedzieć się, kim jest ten nowy przyjaciel i o ile posiada warunki do zdobycia trwałego powodzenia. Czy będzie to jeden z tych przelotnych gości, czy też stały członek kółka?
Siedział więc, ulokowawszy się wygodnie w fotelu, a Mariolle wnet zrozumiał, że nie pozbędzie się tego świadka. Pogodziwszy się z losem, usiłował go podbić w przekonaniu, że życzliwość lub przynajmniej obojętność, zawsze lepsza od niechęci. Starał się zatem być wesołym, ożywionym, nie pozując na nieszczęśliwego.
Pomyślała z zadowoleniem: „Nie głupi jest i dobrze gra komedję“.
A pan de Pradon myślał: „Bardzo przyjemny człowiek zdaje mi się, że moja córka nie zawraca mu głowy jak tamtym“.
Uznawszy za stosowne oddalić się wreszcie,