ruchliwą wodą wzniesionym grzbiecie: skałę Tombelaine.
Dalej jeszcze na błękitnawej linji ledwie dostrzegalnego stąd morza inne jeszcze wyłaniały się skały, rysując ostre, ciemne swe kształty. Biegnąc krańcem widnokręgu na prawo, poza tę pustynię piaszczystą, oko dostrzegało nareszcie zielone. obszary Normandji, tak drzewami porosłe, że cała ta ziemia czyniła wrażenie bezkresnego lasu. Przyroda ukazywała się tutaj w jednem miejscu, odrazu, w całej wielkości swojej i sile, w całej świeżości i wdzięku; a spojrzenie błądziło od lasów do majaczącej jak widziadło granitowej góry, samotnej mieszkanki piasków, na bezbrzeżnych wydmach sterczącej dziwnym, gotyckim kształtem.
Uczucie błogości, którego Mariolle niegdyś tak często doznawał wobec niespodzianek, jakie nieznane krainy gotują oczom podróżnika, owładnęło nim teraz tak silnie, że nieruchomy, wzruszeniem i rozrzewnieniem przejęty, stał przez chwilę, zapomniawszy o udręce serca. Nagle dźwięk dzwonu zbudził go z zadumy i znów z gorączkową niecierpliwością począł oczekiwać spotkania. Ogród wciąż jeszcze był pusty. Dzieci angielskie znikły mu z oczu i tylko trzej mieszczanie przechadzali się wolnym, miarowym krokiem. Zaczął się również przechadzać.
Za parę minut, za chwilkę nadejdzie... Ujrzy ją na skręcie jednej ze ścieżek prowadzących
Strona:PL G de Maupassant Nasze serce.pdf/72
Ta strona została przepisana.