Strona:PL G de Maupassant Nasze serce.pdf/75

Ta strona została przepisana.

Pani Valsaci, niemłoda już i siwa kobieta, dystyngowana parafjanka i szanowna małżonka urzędnika, odznaczającego się nieposzlakowaną ścisłością w pełnieniu obowiązków, przyznała, że nigdy nie widziała swej siostrzenicy w stanie takiego entuzjazmu. Po chwili namysłu dodała:
— Zresztą nic w tem dziwnego; wszak dotąd nie widziała i nie podziwiała nic, prócz dekoracyj teatralnych.
— Ależ co roku jeżdżę przecież do Dieppe lub Trouville.
Stara pani się roześmiała:
— Do Dieppe i Trouville jedziecie tylko po to, aby spotykać znajomych. Przecież i morze służy tam tylko do schadzek.
Powiedziała to z prostotą, może bez złośliwości.
Wracali teraz ku tarasowi, wabiącemu ku sobie nieprzeparcie. Wszyscy przechadzający się po ogrodzie zmierzali tutaj machinalnie, niby kule staczające się z pochyłości. Chylące się ku zachodowi słońce rozsnuwało złocistą tkaninę, lekką a przeźroczystą poza wieżycami katedry, która stawała się coraz czarniejszą, podobna do olbrzymiego jakby tronu za lśniącą zasłoną. Ale Mariolle nie widział teraz nic, prócz jasnowłosej ukochanej postaci, która szła obok niego osłonięta błękitnym obłoczkiem. Nigdy nie wydawała mu się tak czarującą. Zdawało mu się,