serca omal że czuły się szczęśliwemi. Przy deserze, gdy ożywienie wywołane winem i wesołą rozmową rozbudziło w nich ową rozkosz życia, którą czujemy nieraz przy końcu dobrej uczty, a która czyni nas pobłażliwymi i chętnymi do wszystkiego, Mariolle zapytał:
— Możebyśmy zostali do jutra? Przy świetle księżyca musi to wyglądać prześlicznie, a przytem mielibyśmy przyjemność zjedzenia razem obiadu.
Pani de Burne przystała natychmiast na tę propozycję, a panowie również się zgodzili. Pani Valsaci tylko wahała się jeszcze przez wzgląd na synka, którego zostawiła w domu; mąż jednak przypomniał jej, że nieraz go już zostawiała w domu. Chcąc do reszty uspokoić jej obawy, wyprawił niezwłocznie telegram do guwernantki. Andrzej Mariolle zdołał go już oczarować zapewnieniem, iż tama nie szpeci widoku tak dalece, jak powszechnie utrzymywano.
Po śniadaniu, poszli zwiedzić starą budowlę. Ruszono przez wały. Miasto stanowiące stos średniowiecznych domostw, piętrzących się jedne nad drugiemi na olbrzymim złomie granitu, na szczycie którego wznosi się klasztor, oddzielone jest od ławicy piasków wysokim murem. Mur ten opasujący miasto tworzy mnóstwo załomów, kątów, tarasów, wieżyczek, które sprawiają tysiące niespodzianek oku turysty, odkrywającego
Strona:PL G de Maupassant Nasze serce.pdf/92
Ta strona została przepisana.