na powitanie rękę, z serdecznością, jakiej mu nigdy nie okazywał w redakcyi.
— Panie przyjdą razem — oznajmił. — Bardzo przyjemne są te obiady.
Przyjrzał się nakrytemu stołowi, zgasił gaz, płonący słabem światłem, zamknął połowę okna, z powodu przeciągu i wybrał sobie najzaciśniejsze miejsce, oświadczając:
— Muszę bardzo na siebie uważać. Miałem się już lepiej w ciągu ostatniego miesiąca, a teraz oto, od kilku dni znów mi gorzej. Zaziębiłem się we wtorek, wychodząc z teatru.
Drzwi się otworzyły i obie kobiety weszły do salonu, wprowadzone przez lokaja. Były mocno zawoalowane, dyskretne, pełne owej uroczej tajemniczości, jaką zwykle przybierają kobiety, wchodząc do lokalów, gdzie każde sąsiedztwo lub spotkanie może być podejrzanem.
Pani Forestier witając Duroy’a wyłajała go, iż tak dawno już nie był u niej, poczem dodała z uśmiechem:
— Tak, tak, pan woli bywać u pani de Marelle. Dla niej pan ma czas.
Zajęto miejsca przy stole, a kelner podał Forestier’owi spis win. Pani de Marelle zawołała:
— Proszę podawać panom, co wybiorą; dla nas, proszę o mrożony szampan — ale doskonały, słodki szampan; nic innego.
Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/121
Ta strona została skorygowana.