nawet, co jedzą, zajęci wyłącznie rozmową, zanurzeni w kąpieli miłosnej.
Obie kobiety prześcigały się w dowcipach. Pani de Marelle z właściwą sobie zuchwałością, wyglądającą na prowokacyę, pani Forestier, przeciwnie, z pewną uroczą nieśmiałością i niewinnością tonu, głosu, uśmiechu, całego zachowania, które podkreślając wychodzące z jej ust opinie, zdawały się jednak osłabiać ich znaczenie.
Forestier tonąc całkowicie w kanapie, śmiał się, pił i jadł bezustannie, rzucając czasem słówko śmiałe i tak tłuste, ze obie kobiety zrażone formą, dla formy przybierały na chwileczkę minkę zawstydzoną. Rzuciwszy kilka nieprzyzwoitych słów, dodawał:
— No, moje dzieci, bawicie się dobrze. Jeśli tak dalej pójdzie, skończycie na głupstwie.
Przystąpiono do deseru, a następnie do kawy. Różnorodne likiery, napełniały podniecone umysły niepokojem cięższym i gorętszym.
Pani de Marelle, jak to zapowiedziała na początku obiadu — podchmieliła sobie dobrze. Dawała tego dowody przez pieprzno-wesoły humor kobiety, chcącej ku zabawie zaproszonych gości udawać podchmielenie aż nazbyt prawdziwe.
Pani Forestier, może przez ostrożność, uspokoiła się teraz całkowicie, a Duroy, czując się zbytnio podnieconym, umilkł prawie zupełnie, by nie popełnić czegoś kompromitującego.
Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/127
Ta strona została skorygowana.