Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/134

Ta strona została przepisana.

powiedział, wstając z kanapy. — Straciłbym głową.
Drzwi się otworzyły:
— Śniadanie na stole — obwieściła służąca.
— Proszę.
Podał ramię młodej gospodyni.
Siedzieli naprost siebie, patrząc sobie w oczy i uśmiechając się bezustannie, zajęci jedynie sobą, owiani słodkim czarem rodzącej się czułości. Nie wiedzieli nawet, co jedzą. Jerzy poczuł pod stołem kręcącą się nóżkę. Ujął ją w swoje i trzymał, ściskając z całej siły.
Służąca chodziła tu i tam, zbierając półmiski, z miną najobojętniejszą, zdającą się nie domyślać niczego.
Po śniadaniu przeszli znów do salonu i zajęli miejsce na kanapie.
Powolutku, Duroy zaczął coraz silniej przybliżać się do młodej kobiety i próbował ją ująć w ramiona. Odsunęła go łagodnie.
— Ostrożnie, może kto wejść — powiedziała.
— Kiedyż będę cię mógł zobaczyć samą, by ci powiedzieć, jak bardzo cię kocham?
Zbliżyła się do jego ucha i szepnęła cichutko:
— Któregośkolwiek dnia przyjdę do ciebie.
Krew uderzyła mu do głowy.