jednak posłuchać wezwań, nie mając czem płacić; przytem wyczekiwał czegoś innego, pocałunków innych, mniej pospolitych.
Lubił jednak te miejsca, rojne od dziewcząt publicznych, lubił ich bale, kawiarnie, ulice; lubił się o nie ocierać, rozmawiać, tykać je, wdychać ich perfumy ostre, czuć się w ich pobliżu. Ostatecznie były to kobiety, kobiety-kochanki. Nie miał dla nich bynajmniej tej pogardy, cechującej ojców rodzin.
Zwrócił się ku placowi Magdaleny i płynął z falą ludzi, upadających od znużenia. Wielkie kawiarnie, pełne ludzi, wylewające się na trotuary, oświetlone były à giorno. Goście usadowili się przy stoliczkach okrągłych lub czterokątnych, zastawionych kieliszkami z likierem czerwonym, żółtym, zielonym, ciemnym, wszystkich odcieni; wewnątrz zaś karafek migotały kawały lodu, ochładzając przeźroczystą wodę.
Duroy zwolnił kroku, a pragnienie wysuszało mu gardło.
Pragnienie palące, pragnienie dusznego wieczoru letniego — i myślał o rozkoszy połykania zimnego napoju. Gdyby jednak wypił teraz tylko dwa kufelki, żegnaj wieczerzo jutrzejsza! a znał on dobrze ciężkie chwile kończącego się miesiąca.
Powiedział sobie: Trzeba zaczekać dziesięć godzin, a napiję się w Amerykańskiej. Chociaż
Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/14
Ta strona została skorygowana.