Duroy oniemiał. Zapomniał całkowicie, iż była mężatką. I oto zjawia się jej mąż, którego chciałby choć raz w życiu zobaczyć. Raz tylko jeden, by wiedzieć, jak wygląda.
Czekał, co prawda, cierpliwie odjazdu małżonka, ale był w tym czasie dwukrotnie w Folies-Bergère, zakończając wieczór u Racheli.
I znowu pewnego poranka otrzymał telegramem cztery słowa:
„Dziś, piąta godzina. Klo...“
Oboje uprzedzili godzinę schadzki. Ona rzuciła mu się na szyję w miłosnem upojeniu, pokrywając mu twarz namiętnymi pocałunkami, poczem rzekła:
— Jeśli chcesz, pójdziemy gdzieś na obiad. Zaprowadzisz mnie? dobrze? Jestem teraz zupełnie wolną.
Było to w pierwszych dniach miesiąca i Duroy, dziwnym zbiegiem okoliczności, posiadał w kieszeni dość sporą sumkę. Prawdopodobnie musiał wziąć dużą zaliczkę lub robić znaczne oszczędności, żyjąc z dnia na dzień, z dochodów ubocznych. Rad był zatem wydać cokolwiek dla przyjemności kochanki.
— I owszem, najdroższa, gdzie tylko zechcesz — odpowiedział.
Wyszli około godziny siódmej w stronę
Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/144
Ta strona została skorygowana.