Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/146

Ta strona została przepisana.

głowę, przypatrywało się przez chwilę nowo-przybyłym.
— Bardzo tu przyjemnie — szepnęła pani de Marelle. — Będzie nam doskonale. Następnym razem przebiorę się za robotnicę.
I bez żadnej odrazy lub zakłopotania usiadła swobodnie przy drewnianym, zatłuszczonym od potraw stoliku, który tez w jej oczach został przez usługującego chłopca wymyty resztką rozlanego napoju i wytarty ścierką, nie pierwszej czystości.
Duroy, zawstydzony trochę i zakłopotany, szukał tymczasem jakiego wieszadła, by na niem powiesić cylinder. Nie znalazłszy jednak żadnego, położył kapelusz na sąsiedniem krześle.
Jedli baranią potrawkę, kawał pieczeni i sałatę.
— Ach! jak ja to lubię — powtarzała Klotylda. — Mam upodobania motłochu. Tutaj bawię się lepiej, niż w Angielskiej kawiarni! — A po chwili dodała: — Jeśli chcesz mi zrobić wielką przyjemność, zaprowadź mnie kiedyś do knajpy. Znam jedną, bardzo zabawną, nawet blisko stąd. Nazywają ją La Reine Blanche.
— A któż cię tam zaprowadził? — spytał Duroy zdumiony.
Spojrzał na nią uważnie i zauważył, że zaczerwieniła się i zmieszała cokolwiek, jakby to szorstkie zapytanie rozbudziło w niej jakieś