wspomnienie drażliwe. Po namyśle, prawdziwie kobiecym, bo tak krótkim, że trzeba go się było domyślać, odparła:
— Jeden przyjaciel... — a po chwilowej pauzie dodała: — który już nie żyje.
I spuściła oczy, z wyrazem smutku, całkiem zrozumiałego.
A Duroy po raz pierwszy zastanowił się nad nieznaną mu przeszłością tej kobiety. Zamyślił się głęboko: ma się rozumieć, że musiała już mieć kochanków; ale jakich? z jakiego świata? Opanowała go jakaś niewyraźna zazdrość; jakiś rodzaj niechęci, niechęci do niej, do wszystkiego, o czem nie wiedział, do wszystkiego, co w jej sercu i życiu nie należało do niego. Patrzył na nią, podrażniony tajemnicą, zamkniętą w tej pięknej i niemej głowie, marzącej może w tej chwili z żalem o innym, o innych. Jak on pragnąłby zajrzeć do tych pamiątek, przetrząsnąć je i poznać wszystkie.
— Zaprowadzisz mnie do La Reine Blanche? — powtórzyła. — Będzie to dla mnie prawdziwe święto.
— Eh, u dyaska! co mnie obchodzi jej przeszłość — pomyślał. — Głupcem jestem, kłopocząc się podobnemi drobnostkami.
— Ależ ma się rozumieć, ukochana, — odpowiedział z uśmiechem.
Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/147
Ta strona została skorygowana.