Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/149

Ta strona została przepisana.

rzy prosił, by zdjęła te klejnoty, odmawiała, tłómacząc:
— Och i cóż! będą myśleli, że to czeskie kamienie.
Wyobrażała sobie, iż jest doskonale przebraną i na podobieństwo strusiów, które chowając głowę, czują się bezpiecznymi, szła do wszystkich lokalów, najbardziej osławionych.
Nalegała, aby i Duroy przebrał się za robotnika, lecz on opierał się stanowczo i nietylko, że nie zdjął zwykłego ubrania, ale nie chciał nawet zamienić cylindra na miękki kapelusz filcowy.
Pocieszała się jednak, sądząc, że będą ją brać za pannę służącą, romansującą z jakimś paniczem światowym. I zachwycona była tą komedyą.
Wchodzili zatem do knajp najobrzydliwszych i siadali w głębi zadymionej izdebki na krzywych krzesłach, przy starym, drewnianym stoliku. Obłok cierpkiego dymu, pomięszanego z zapachem ryb smażonych, napełniał powietrze; mężczyźni w bluzach pili wino, wrzeszcząc, a zdziwiony chłopiec stawiał na stole dwa kieliszki wiśniówki, przypatrując się podejrzliwie tej dziwacznej parze.
Ona drżąca, przestraszona i zachwycona zarazem, zabierała się do picia małymi łykami, tego czerwonego soku, spoglądając wokół wzro-