Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/15

Ta strona została przepisana.

pić mi się chce wściekle! I patrzył na tych wszystkich ludzi, siedzących przy stolikach i piejących, n a wszystkich tych ludzi, mogących każdej chwili zaspokoić swe życzenia. Poszedł dalej, zawistnem spojrzeniem obrzucając gości, jezdnym rzutem oka sądząc podług miny, podług ubrania, ile każdy z tych pijących może mieć przy sobie pieniędzy. I gniew nim miotał na tych ludzi, siedzących wygodnie i spokojnych. Przetrząsnąwszy ich kieszenie, możnaby w nich znaleść monetę srebrną i złotą. Biorąc przeciętnie, każdy z nich musi mieć co najmniej dwa luidory; w kawiarni jest ich ze stu; sto razy po dwa luidory będzie razem cztery tysiące franków! Kołysząc się na obydwie strony z wdziękiem dandysa, mruknął do siebie: świnie! Gdyby tak jednego z nich przychwycił w rogu ciemnej ulicy, dalibóg, bez wahania ukręciłby mu głowę, jak to zwykł czynić nieraz z drobiem wieśniaków podczas wielkich marszów wojskowych. Przyszły mu na myśl dwa lata, spędzone w Afryce, gdzie obdzierał Arabów w ich leżach południowych. I uśmiech złośliwy a zarazem wesoły przemknął mu po ustach, na wspomnienie pewnej eskapady, którą życiem przypłacili trzej Arabowie ze szczepu Ouled-Alane, a jemu i jego towarzyszom przyniosła dwadzieścia kur, dwa barany i sporo pieniędzy, przytem śmiechu na całe pół roku.