Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/16

Ta strona została przepisana.

Tu, w Paryżu, to całkiem co innego. Nie wolno, jak tam, łupić ładnie, z szablą przy boku i rewolwerem w ręku, zdała od władzy cywilnej, na wolności. W sercu czuł jednak instynkty podoficera, puszczonego w kraje zawojowane! Dalibóg, żałował tych dwóch lat, spędzonych na pustyni. Jaka szkoda, że tam nie pozostał. Ale cóż! Myślał, że za powrotem do Paryża będzie mu lepiej! A oto! Toż mu lepiej!
I zaczął mlaskać językiem, jakby dla przekonania się o suchości podniebienia.
Tłum zmęczony i ociężały, przesuwał się koło niego.
— Bydlęta! — myślał. — Wszyscy ci durnie mają jednak grosze w kieszeniach.
Rozpychał przechodniów łokciami i pogwizdywał wesołe piosenki. Potrącani mężczyźni odwracali się, mrucząc; kobiety dodawały:
— A to dopiero bydlę!
Doszedł do Vaudevilu i zatrzymał się przed kawiarnią amerykańską, zapytując sam siebie, czyby przecież nie wejść na kufelek; tak straszne czuł pragnienie. Przed powzięciem ostatecznej decyzyi zaczął dopatrywać godziny na oświetlonym wewnątrz gmachu zegarze. Było kwadrans na dziesiątą. Znał się doskonale, wiedział, że skoro ujrzy przed sobą kufelek, napełniony pieniącem się piwem, połknie go na-