Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/160

Ta strona została skorygowana.

Obracał ją na wszystkie strony, pytając, jakim cudem dostała się do jego kieszeni. Nie spadła przecież z nieba.
Nagle odgadł tajemnicę i złość wściekła go porwała. Kochanka wspominała przecież o sztuce złota za podszewką kieszeni i o znalezieniu jej w chwili niedostatku. Więc to ona dała mu jałmużnę. Co za poniżenie!
— A do stu dyabłów! Dobrze! zobaczę ją pojutrze! Będzie miała za swoje!
Położył się do łóżka pełen wściekłości i oburzenia.
Obudził się nazajutrz bardzo późno, strasznie głodny. Chciał przespać ten głód do godziny drugiej po południu. Nie mógł jednak zasnąć żadnym sposobem.
— To się na nic nie przyda — myślał. — Trzeba przecież koniecznie wydostać skądś pieniędzy. Wyszedł na ulicę, przypuszczając, że może przyjdzie mu do głowy jaki szczęśliwy pomysł.
Nie przychodził jednak żaden, a natomiast, mijając restauracye, uczuł gwałtowną chęć jedzenia, sprowadzającą mu ślinę do ust. W południe, nic nie wymyśliwszy, powziął nagłą decyzyę:
— Mniejsza z tem! kupię sobie śniadanie z pieniędzy Klotyldy. Wszak mi to nie przeszkodzi zwrócić jej tę pożyczkę jutro.
Wszedł do skromnej piwiarni i pożywił się