Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/163

Ta strona została przepisana.

I przełożył monetą z kieszeni tużurka do kamizelki, by mieć ją pod ręką, gdyż nie miał już ani szeląga.
— Oddam jej wszystko razem — uspakajał się wobec siebie samego. — Koniec końcem, jest to tylko pożyczka.
Kasyer wzruszony jego rozpaczliwemi prośbami, zgodził się nareszcie na wypłacanie mu codziennie pięciu franków. Wystarczało to zaledwie na pożywienie, ale nie na oddanie sześćdziesiąciu franków.
Klotylda wróciła znów do dawnego zamiłowania w nocnych wycieczkach do różnorodnych podejrzanych lokalów Paryża, a Duroy przestał się już niemi irytować; co więcej, za każdą taką awanturniczą wędrówką znajdował żółtą monetą w którejkolwiek ze swoich kieszeni; raz nawet wypadła mu z kamasza, innym razem znalazł ją pod kopertą zegarka.
Mając zachcianki, których zaspokojenie było mu chwilowo niemożliwem, dlaczegóż miała ich sobie odmawiać? Lepiej przecież, by za nie płaciła.
Mimo to, prowadził ścisły rachunek otrzymywanych w ten sposób pieniędzy, mając zamiar zwrócenia ich kiedyś.
Jednego wieczora rzekła:
— Wyobraź sobie, że ja nigdy nie byłam w Folies-Bergère. Zaprowadzisz mnie tam?