Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/170

Ta strona została skorygowana.

— Cóż ci się stało, żeś wstał tak wcześnie? — zapytał.
— Sprawa bardzo ważna. Mam dług honorowy.
— Karciany?
Zawahał się przez chwilę, następnie rzekł:
— Karciany.
— Duży?
— Pięćset franków.
Winien był tylko dwieście ośmdziesiąt.
Niedowiarek Forestier zapytał:
— A komu jesteś winien?
Duroy w pierwszej chwili nie mógł znaleźć nazwiska.
— Ależ... panu... niejakiemu panu de Carleville.
— Aha! a gdzież on mieszka?
— Ulica... ulica...
Forestier zaczął się śmiać.
— Ulica, cztery wiatry, nieprawdaż? Znam ja takiego pana, mój drogi. Jeżeli chcesz dwadzieścia franków, mam jeszcze tyle do twego rozporządzenia, lecz ani grosza więcej.
Duroy przyjął złotą monetę.
Potem zaczął chodzić od drzwi do drzwi, do wszystkich swoich znajomych i około godziny piątej udało mu się zebrać nareszcie ośmdziesiąt franków.
Ponieważ jednak trzeba było znaleść jeszcze