Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/172

Ta strona została skorygowana.

w redakcyi. Zdawało się, iż wysila umysł, by wynajdywać dla niego zajęcia najnudniejsze. Pewnego nawet dnia, w chwili nerwowego rozdrażnienia, po ataku kaszlu, gdy Duroy nie dostarczył mu potrzebnych informacyi, mruknął:
— Do stu tysięcy! Głupszy jesteś, niż myślałem!
Duroy o mało go nie spoliczkował, pohamował się jednak i szepnął tylko, odchodząc:
— No! oddam ja ci za to!
Raptowna myśl przebiegła mu przez głowę i dodał jeszcze:
— Przyprawię ja ci rogi, mój stary!
I odszedł, zacierając ręce, uradowany tym pomysłem.
Następnego dnia, chcąc odrazu rozpocząć kampanię, udał się do pani Forestier z wizytą przedwstępną. Zastał ją leżącą na kanapie, z jakąś książką w ręku.
Nie poruszywszy się nawet, odwróciła tylko ku niemu głowę i wyciągając rękę na powitanie, rzekła:
— Dzień dobry, Bel Ami!
Miał wrażenie, że go spoliczkowano.
— Dlaczego mnie pani tak nazywa? — spytał?
— Widziałam w przeszłym tygodniu panią de Marelle i dowiedziałam się, jak pana tam ochrzcili — odpowiedziała z uśmiechem.