Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/176

Ta strona została skorygowana.

sem, schlebiającym sercu kobiety i rzuciła mu jedno z tych raptownych wdzięcznych spojrzeń, które czynią nas niewolnikami.
Następnie, gdy Duroy nie znajdował dalszego wątku rozmowy, poczęła głosem słodkim, kładąc mu rękę na ramieniu:
— Chcę zaraz rozpocząć spełnienie obowiązku przyjaciółki. Jest pan bardzo niezręczny, mój drogi przyjacielu... Czy wolno mi mówić zupełnie otwarcie?
— zapytała po chwilowym namyśle.
— Tak, pani.
— Zupełnie?
— Najzupełniej.
— A zatem, idź-że pan z wizytą do pani Walter, która cię bardzo lubi. Znajdziesz tam nawet możność umieszczenia słodkich słówek, byle uczciwych, uważaj pan, zupełnie uczciwych. Ach! nie spodziewaj się tylko z tej strony żadnego łupu. Jeśli jednak będziesz uważnym, znajdziesz coś lepszego. Wiem, że do tej pory zajmuje pan w redakcyi stanowisko podrzędne. Ale nie lękaj się, oni wszystkich współpracowników z jednakową przyjmują życzliwością. Idź tylko i to prędko. Usłuchaj mnie pan.
— Dziękuję. Pani jest prawdziwym aniołem — odpowiedział z uśmiechem. — Prawdziwym aniołem stróżem.
Rozmowa przeszła teraz na inne pole.
Siedział dosyć długo, chcąc dać dowód, jak