mu czas przyjemnie schodzi w jej towarzystwie. Odchodząc, zapytał jeszcze:
— A zatem, rzecz ułożona: jesteśmy przyjaciółmi?
— Tak.
A ponieważ widział przed chwilą, jakie wrażenie sprawił jego kompliment, dorzucił:
— A jeśli kiedykolwiek zostanie pani wdową... zapisują się na listą.
I wybiegł natychmiast, by nie miała czasu się rozgniewać.
Co prawda, wizyta u pani Walter kłopotała go trochą. Nie zaprosiła go dotąd ani słowem; lękał się wiec popełnienia niezręczności. Wydawca jednak okazywał mu dosyć życzliwości, przyjmował jego usługi, powierzał chętnie trudniejsze zlecenia, dlaczegóż więc nie miałby skorzystać z tego wyróżnienia, by wejść do jego domu?
Pewnego dnia zatem, wstał bardzo rano, i poszedł na targ, gdzie za dziesięć franków, kupił dwadzieścia przewybornych gruszek. Opaskował je starannie w koszu, by wyglądało, że owoce przychodzą z bardzo daleka i zaniósł do odźwiernego pani Walter, dołączając przytem swoją wizytową kartą, na której skreślił parą słów:
Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/177
Ta strona została przepisana.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/6/63/PL_G_de_Maupassant_Pi%C4%99kny_ch%C5%82opiec.djvu/page177-1024px-PL_G_de_Maupassant_Pi%C4%99kny_ch%C5%82opiec.djvu.jpg)