Urwał nagle, usłyszawszy za sobą głos wchodzącej w tej chwili pani de Marelle.
Gospodarz nie przestawał objaśniać.
Pokazywał teraz akwarelę Maurycego Leloir: „Przeszkoda“. Lektyka zatrzymana z powodu walki dwóch ludzi z gminu — dwóch siłączy, walczących jak Herkulesy. Po przez okno lektyki wyglądała śliczna twarz kobiety — przpatrującej się... bez niecierpliwości, bez strachu, z pewnym rodzajem zachwytu tej walce dwóch brutali.
— Mam jeszcze inne obrazy — mówił. — Wiszą w dalszych salonach. Ale są to już rzeczy mniejszej wartości, mniej uklasyfikowane. To mój salon wyborowy. Teraz kupuję rzeczy młodych malarzy — bardzo młodych i czekam, aż staną się z czasem znakomitymi artystami. Teraz właśnie pora kupowania obrazów — dorzucił cicho.
— Artyści umierają z głodu. Nie mają ani grosza, ani grosza nieraz...
Duroy jednak nic już teraz nie widział, nie rozumiał. Pani de Marelle stała za nim. Jak ma teraz postąpić? Jeśli się jej ukłoni, gotowa się odwrócić plecami, lub powiedzieć mu jaką impertynencyę. Jeśli znów nie zbliży się do niej — co sobie wszyscy pomyślą?
W każdym razie zaczekam — powiedział sobie.
Był tak wzburzonym, iż przez chwilę miał
Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/197
Ta strona została skorygowana.