Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/213

Ta strona została skorygowana.

śnięcia tej kobiecie, która odważnie na tym spacerze wśród hipokryzyi arystokratycznej roztaczała zbytek rzucający się w oczy, a zdobyty miłosnymi pocałunkami. Odczuwał może niejasno pewne pokrewieństwo, pewne podobieństwo natury, duszy, odgadując, że jego powodzenie zależnem będzie od czynników podobnych.
Zawrócił krokiem powolnym, z sercem napełnionem błogiem, radosnem uczuciem i wcześniej nawet, niż należało, znalazł się u dawnej swojej kochanki.
Przyjęła go pocałunkiem, jakby nie było pomiędzy nimi żadnego zerwania i nawet zapomniała przez chwilę o przezorności, zachowywanej zwykle w tym domu.
— Ty nawet nie przypuszczasz, mój drogi, jaka mnie spotkała przykrość? — przemówiła po chwili, całując go w koniuszki fryzowanego wąsika.
— Wyobraź sobie, marzyłam o spędzeniu słodkiego, miodowego miesiąca, aż tu spada mi na kark mąż — na całe sześć tygodni! Wziął urlop! Ale ja nie chcę pozbawiać się twego widoku na tak długo — zwłaszcza po naszej małej sprzeczce i ot, widzisz, co umyśliłam: przyjdziesz do nas w poniedziałek na obiad; mówiłam mu już o tobie. Zaznajomię was.
Duroy, niepewny, namyślał się cokolwiek, gdyż nigdy dotąd nie zetknął się był z człowiekiem, którego żona należała do niego. Lękał