zaufania — doprowadzenia go do tego, by opowiedział mu tajniki swego życia.
Zjawiła się teraz pani de Marelle. Jednym, niedostrzeżonym rzutem oka objęła sytuacyę i podchodząc uśmiechnięta do Jerzego, podała mu przyjaźnie rękę, której on w obecności męża nie śmiał jednak pocałować.
Spokojną była i wesołą, jak osoba przyzwyczajona do wszystkiego, z wrodzoną swą perfidyą uważającą to spotkanie za coś zupełnie naturalnego. Za matką, weszła również i Lorka, i spokojniej niż zwykle, widocznie onieśmielona obecnością ojca, podała gościowi czoło do pocałowania.
— I cóż, nie nazywasz już pana: Bel-Ami? — zapytała Klotylda.
Dziewczynka zaczerwieniła się, jak gdybył popełniono wobec niej wielką jakąś niedyskrecyę, odsłaniając coś, o czem nie powinno się było nigdy mówić, wyjawiając tajemnicę jej serduszka.
Gdy przybyli Forestierowie, wszyscy przerazili się stanen Karola. W ciągu tygodnia strasznie schudł i zmizerniał. Kaszlał przytem bez ustanku. Oznajmił zresztą, iż wyjeżdża w najbliższy czwartek do Cannes, spełniając stanowczy rozkaz doktora. Wyszli natychmiast po obiedzie.
— Niewiele mu się już należy — rzek
Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/216
Ta strona została skorygowana.