słowa „przez stróża obyczajów“, a wszystko będzie wypowiedzianem. Sumienie jednak niektórych dziennikarzy jest na tym samym poziomie co ich talent.
Serce Jerzego zabiło gwałtownie. Powrócił do domu, aby się przebrać, nie wiedząc zresztą dokładnie, co robi. A więc go znieważono! a znieważono w ten sposób, że niepodobieństwem było namyślać się dłużej. I za co? Za nic.
Z powodu jakiejś starej kobiety, kłócącej się z rzeźnikiem.
Ubrał się pospiesznie i podążył do pana Waltera, nie uważając, iż była zaledwie godzina ósma rano.
Pan Walter, ubrany już, czytał Pióro.
— No i cóż? — przemówił poważnie, spostrzegając wchodzącego Duroy’a. — Nie możesz się pan teraz cofnąć.
Duroy milczał.
— Idź pan zaraz do Rival’a — ciągnął wydawca. — On tę sprawę załatwi.
Duroy wyszeptał kilka słów niewyraźnych i wyszedł, by udać się do kronikarza, którego zastał jeszcze w łóżku. Usłyszawszy odgłos dzwonka, Rival wyskoczył z pościeli, a przeczytawszy echo, zawołał: