mówił bardzo mało. Jadł dlatego tylko, by nie okazać zbytecznego strachu, który go przejmował, a następnie udał się w towarzystwie Boisrenard’a do redakcyi; pracował do wieczora machinalnie, nie wiedząc sam, co robi. Nazwano go zuchem. Po południu zjawił się Jakób Rival i uścisnąwszy mu rękę, oświadczył, że spotkanie ułożone jest nazajutrz, na godzinę siódmą rano, i że świadkowie zgłoszą się do niego i udadzą się wraz z nim w zamkniętym powozie do lasku Vesinet, gdzie nastąpi spotkanie.
Wszystko to spadło na Jerzego tak niespodzianie, tak bez żadnego z jego strony udziału, bez najmniejszego zezwolenia, przyjęcia lub odrzucenia czynionych kroków i z taką szybkością, że stał odurzony, nie wymówiwszy ani słowa, nie wiedząc niemal, co się z nim dzieje. Znalazł się w domu o dziewiątej wieczorem, po spożyciu obiadu wraz z Boisrenard’em, bo ten poczciwiec nie odstępował go dziś ani na chwilę.
Zaledwie pozostał sam, począł chodzić szybkimi krokami po pokoju. Był jednak zbyt wzburzonym, by módz myśleć. Jedna, jedyna tylko rzecz zajmowała jego umysł:
— Jutro mam pojedynek.
Myśl ta jednak wywoływała w nim tylko silne wzburzenie. Był niegdyś żołnierzem, strzelał przecież do arabów, bez wielkiego dla siebie nie-
Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/230
Ta strona została skorygowana.