Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/26

Ta strona została przepisana.

Tamten przerwał:
— Niema o czem mówić. Jeszcze jeden kufelek, nieprawdaż? — I krzyknął na chłopca: — Garson, dwa kufelki!
Gdy wypili, dziennikarz zapytał:
— Chcesz się powałęsać jeszcze godzinkę?
— Bardzo chętnie.
I zwrócili się w stronę Magdaleny.
— Cóż teraz poczniemy? — spytał Forestier. — Powiadają, że w Paryżu można zawsze przyjemnie spędzić czas, ale to nieprawda. Ja, gdy wieczorem mam chęć się powłóczyć, to istotnie nie wiem, co począć. Spacer w lasku jest bardzo przyjemny, ale z kobietą, a niezawsze ma się ją na zawołanie. Koncerty ogródkowe zabawić mogą mego aptekarza i jego żonę, ale nie mnie. Więc cóż? Nic. Powinienby tu być jakiś letni ogród, coś w rodzaju parku Monceau, w którym, w nocnych godzinach, słuchaćby można doskonałej muzyki, popijając przytem pod drzewami chłodzące napoje. Nie byłoby to miej-’ see zabawy, ale poprostu miejsce próżnowania, a gdyby wstęp był drogi, przyciągałby piękne kobietki... Możnaby spacerować po wysypanych piaskiem ulicach, oświetlonych światłem elektrycznem, lub usiąść, gdyby przyszła ochota słuchania muzyki. Mieliśmy dawniej coś podobnego u Masard’a, ale trochę za krzykliwe. Za wiele tam było tańców, za mało przestrzeni,