Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/27

Ta strona została przepisana.

za mało cienia, za mało mroku. Trzebaby bardzo pięknego i rozległego ogrodu. Byłoby to znakomite. Więc dokąd chciałbyś pójść?
Duroy, zmieszany, sam nie wiedział, co powiedzieć; nareszcie się zdecydował:
— Nie byłem nigdy w Folies Bergères. Chętniebym tam poszedł.
Towarzysz wykrzyknął:
Folies Bergères! ach! ach! u dyabła! Alei my się tam upieczemy. Jeśli jednak chcesz... i to zabawne.
I wykręciwszy się na piętach, zawrócili ku przedmieściu Montmartre.
Oświetlony fronton zakładu, rzucał jasne promienie na cztery, schodzące się tu ulice. Sznur dorożek ciągnął się przed domem.
Forestier wszedł pierwszy. Duroy przypomniał:
— Zapomnieliśmy pójść do kasy.
Dziennikarz odpowiedział tonem wyższości:
— Ze mną się nie płaci! Gdy podeszli do drzwi, gdzie odbierano bilety, trzech kontrolorów skłoniło się Forestierowi. Jeden z nich podał mu rękę. Dziennikarz spytał:
— Czy macie dobrą lożę?
— Ależ ma się rozumieć, panie Forestier.
Wziął podany mu kupon i, popchnąwszy