Forestier, rozmawiający z nim jeszcze wczoraj. Jakaż to dziwna i straszna rzecz, ten ostateczny zanik człowieka! Ach! przypomniały mu się teraz słowa, wypowiedziane kiedyś przez Norberta de Varenne. „Człowiek nie powraca nigdy.“ — Urodzą się miliony istot podobnych, mających takież same oczy, nos, usta, czaszkę, wypełnioną myślami — nigdy jednak nie powróci ten, który spoczywa oto cicho na tem łożu.
Przez szereg lat żył, jadł, śmiał się, kochał, miał nadzieje, jak wszyscy inni. A teraz było już po wszystkiem, po wszystkiem dla niego, po wszystkiem, na wieki! Życie! dni kilka, a potem nic — nic! Człowiek się rodzi, rośnie, jest szczęśliwym, żywi nadzieje — a potem umiera! Bądź zdrów człowieku! mężczyzno czy kobieto, nie powrócisz już nigdy na tę ziemię! A jednak, każdy nosi w sobie gorączkowe jakieś, nieokreślone pragnienie nieśmiertelności. Każdy jest pewnym rodzajem wszechświata — we wszechświecie i każdy znika niezadługo w gnojowisku nowych zarodków. Rośliny, zwierzęta, ludzie, gwiazdy, światy, wszystko ożywia się, a potem umiera, po to, by w innej formie powstać. Nie powraca jednak nigdy tenże sam człowiek, robak lub planeta!
Trwoga straszna, nieokreślona przygniatała umysł Jerzego; przerażenie wobec tego bezgranicznego, nieuniknionego prawa, niszczącego
Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/272
Ta strona została skorygowana.