kochać. Pojedziemy ich odwiedzić. Chcę tego. Powrócimy jeszcze do tej kwestyi. Ja również jestem córką biednych ludzi, lecz straciłam moich rodziców. Nie mam już na świecie nikogo... — Wyciągnęła ku niemu ręką i dodała: — Prócz ciebie.
Czuł się rozrzewnionym, wzruszonym, podbitym, jak przez żadną dotychczas kobietę.
— Myślałam o czemś — mówiła dalej — ale to dosyć trudne do wypowiedzenia.
— Cóż takiego? — zapytał.
— Otóż widzisz, mój drogi, jestem jak wszystkie inne kobiety, mam... słabostki, małostki, lubię, co błyszczy, co dźwięczy. Pragnęłabym bardzo nosić nazwisko szlacheckie. Czy nie mógłby pan z okazyi naszego małżeństwa... oszlachcić się trochę?
Teraz ona znowu się zaczerwieniła, jakby proponowała mu coś niestosownego.
— Dawno już myślałem o tem — odpowiedział z prostotą — tylko nie wydawało mi się to tak łatwe.
— Dlaczegóż?
— Bo boję się, czy to nie będzie śmiesznem — odpowiedział ze śmiechem.
— Ależ wcale nie, bynajmniej — odpowiedziała wzruszając ramionami. — Wszyscy tak robią i nikt się z tego nie śmieje. Rozdziel pan
Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/308
Ta strona została skorygowana.