dziesięciu; widzieć je można wieczorami w jednem i tem samem miejscu przez cały długi rok, z wyjątkiem przerw, gdy z powodu choroby przebywają u świętego Łazarza lub w imnym szpitalu.
Duroy już nie słuchał. Jedna z tych kobiet, oparłszy się łokciami o ich lożę, wpatrywała się w niego. Była to tęga brunetka o wybielonej twarzy, czarnych jak węgiel, oczach, podmalowanych jeszcze ołówkiem i otoczonych wielkiemi, fałszywemi brwiami. Wydatna nadmiernie pierś falowała pod ciemnym jedwabiem stanika, a usta malowane, jak rana krwawa, nadawały jej jakiś wyraz zwierzęcy, gwałtowny, przesadny, lecz rozniecający pragnienie.
Skinieniem głowy przywołała jedną z przechodzących obok przyjaciółek, blondynkę o ryżych włosach, także otyłą, i rzekła do niej dość głośno, by ją słyszano:
— Patrz, jaki ładny chłopiec! Gdyby mnie tak chciał za dwieście franków, nie powiedziałabym: nie.
Forestier odwrócił się i, klepiąc towarzysza po kolanie, rzekł: — To do ciebie! Masz szczęście, mój kochany. Winszuję.
Expodoficer zaczerwienił się i machinalnie ujął palcami w kieszeni kamizelki dwie sztuki złota.
Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/31
Ta strona została skorygowana.