czarnym oddechem węglowym. A najwyższy z pośród wszystkich, równie wysoki jak piramida Cheopsa, drugi z niebotycznych szczytów zbudowany ręką ludzką, dorównujący niemal swej dumnej katedralnej towarzyszce, ognista studnia, La Foudre, wydawała się królową śród pracowitego i parą ziejącego tłumu, podobnie jak jej sąsiadka, władczyni strzelających w niebo uświęconych gmachów.
A jeszcze niżej, poza robotniczą częścią miasta, ciągnął się las sosnowy; Sekwana zaś przerzynając stary gród miasta na dwie połowy, roztaczała srebrzystą swą wstęgę, podmywała falami pagórek, pokryty staremi drzewami, odsłaniała czasami swe kościste z białego kamienia łożysko, następnie zatoczywszy jeszcze wielką krzywą linię, nikła w dalekiem przestworzu. Widać było ładowne statki, przybliżające się lub oddalające. Wszystkie one sunęły siłą maleńkich, parowych statków, plujących dokoła gęstym dymem. Wyspy, rozłożone wśród wody, szły równą linią, jedna za drugą, lub też pozostawiały między sobą wielkie przedziały, tworząc jakby ziarna nierównego, zielonawego różańca.
Woźnica czekał, aż podróżni nasycą się widokiem. Wiedział on z doświadczenia, jak długo zwykły trwać zachwyty turystów wszelkiego rodzaju.
Zaledwie jednak ruszył z miejsca, Duroy
Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/331
Ta strona została skorygowana.