sposób. Na wąziuchnych, kręconych schodkach tłoczyło się z pięćdziesiąt osób. Upał stawał się nieznośnym. Wołano dokoła:
— Powietrza!
— Pić!
Tenże sam dowcipniś co przedtem, krzyczał głosem piskliwym:
— Oranżada! Limoniada! Piwo!
Rival, czerwony, nosząc jeszcze strój szermierza, wmieszał się między publikę, oświadczając, iż każe podać napoje chłodzące. Pobiegł ku schodom. Tu jednak komunikacya była zupełnie przerwana z jego mieszkaniem. Łatwiej było przebić sufit, niż przedostać się przez zbitą masę ludzką.
— Proszę przepuścić, lody dla dam! — krzyknął Rival.
— Lody! Lody! — powtórzyło z pięćdziesiąt głosów.
Zjawiła się w końcu taca, ale... z próżnemi szklaneczkami. Wszystko wypito po drodze.
— Udusić się tu można — wrzasnął jakiś głos donośny. — Kończmy prędko i wynośmy się.
— Kwesta! — odezwał się ktoś inny.
— Kwesta?... kwesta... kwesta — powtarzała dysząca ze znużenia, lecz mimo to wesoła publika.
Wówczas sześć pań poczęło krążyć między
Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/384
Ta strona została skorygowana.