światkowej, ogródkowych śpiewaczek i piosnek kabaretowych. Dreszcz radosny przebiegał zgromadzonych, ilekroć któraś z walczących się poddawała. Zwracając się do publiki plecyma, plecyma dobrze wydatnemi, zapalała spojrzenia i rozchylała usta wszystkich. Nie na same też tylko ruchy ręki zwracano uwagę.
Sala zabrzmiała hucznem brawem. Nastąpiło starcie mieczów, na które nikt jednak nie zwracał uwagi. Wszystkie zmysły skupiły się w słuch. Na górze działo się coś niezwykłego. Od kilku już minut słychać było niezmierny hałas, odgłos przesuwanych mebli, jakby przy przeprowadzce. Nagle dźwięki fortepianu przebiły się przez sklepienie i usłyszano wyraźnie rytmiczne posuwanie się nóg. Ludzie na górze urządzili sobie bal z tańcami. Pocieszali się jak mogli, nie mogąc być świadkami widowiska.
Śmiech głośny rozległ się między zgromadzonymi w zbrojowni widzami. Kobiety poczuły gwałtowną chęć do tańca i przestały zajmować się tem, co działo się na estradzie. Zaczęły nawet głośno rozmawiać.
Pomysł urządzenia balu przez maruderów wydał się im ogromnie zabawnym. Tamci się nie nudzą. Jakżeby i one chciały być tam, na górze.
Tymczasem dwaj nowi szermierze kłaniali się zgromadzeniu, a rozpoczęli walkę z tak
Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/387
Ta strona została skorygowana.