szcze z jej unikającym go a tkliwym wzrokiem, który wydał mu się zmieszanym.
— A do licha! — myślał. — I ta już widocznie ugodzona.
I uśmiechał się, nabierając przekonania, że naprawdę ma szczęście do kobiet, gdyż pani de Marelle od nawiązania ponownie stosunku, zdawała się go kochać szalenie.
Powrócił do domu uradowany.
Magdalena czekała nań w salonie.
— Mam dla ciebie nowiny — rzekła. — Sprawa marokańska zaczyna się wikłać! Francya za jakie trzy miesiące może tam wysłać pomoc zbrojną. W każdym razie chcą z tej sprawy korzystać, celem usunięcia dzisiejszego ministeryum a Laroche pochwyci sposobność otrzymania teki spraw zagranicznych.
Du Roy, jedynie dla sprzeciwienia się żonie, udawał, iż w nic nie wierzy! Nie byliby przecież takimi waryatami, by rozpoczynać awantury w Tunisie.
Magdalena niecierpliwie wzruszyła ramionami:
— Mówię ci, że tak! mówię ci, że tak! — zawołała. — Nie rozumiesz więc, że to stanowi dla nich kolosalną sumę. Dziś, mój drogi, w kombinacyach politycznych nie trzeba mówić: „Szukaj kobiety“, lecz: „Szukaj interesu“.
Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/390
Ta strona została skorygowana.