wzglądami subtelnymi, dał się na nowo usidlić, został omotany jej gwałtowną, męczącą i przesladującą go tkliwością.
Pani Walter pragnęła widywać go codziennie, wzywała o każdej porze telegramami, spotykała na rogach ulic, w magazynach i ogrodach publicznych.
I w kilku zawsze jednakowo brzmiących frazesach powtarzała, że go kocha, że ubóstwia, poczem oddalała się, zapewniając, że „nadzwyczaj jest szczęśliwą z tego spotkania“.
Przedstawiała mu się teraz zupełnie inną, niż ją sobie był wyobrażał; próbowała go podbić naiwnemi słówkami i dziecinną, niestosowną w jej wieku miłością. Będąc do tej pory surowo uczciwą, dziewicą sercem, niedostępną jakimkolwiek miłostkom i nie mając najlżejszego pojęcia o zmysłowości, ta czterdziestoletnia kobieta przypominała bladą jesień, która nastąpiła po zimnem lecie. Była niejako zwiędłą wiosną, pełną zwyrodniałych, drobnych kwiatków i niedojrzałych owoców, dziwny rozkwit miłości dziewczęcej, spóźnionej, namiętnej a naiwnej, złożonej z porywów niespodziewanych, uniesień szesnastoletniej dziewczyny, pieszczot kłopotliwych i wdzięków przestarzałych, które nigdy nie znały młodości. Pisywała do Jerzego dziesięć razy dziennie, a listy te, pisane były zawsze tonem szalonej namiętności, stylem dziwacznym,
Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/432
Ta strona została skorygowana.