on sam przeprowadził w Vie Française całą kampanię polityczną, umożliwiającą całą tę aferę.
Jerzy namyślał się ciągle.
— Wyobraź sobie, — dodała — że w rzeczywistości to przecież Walter daje ci zaliczkę i że ty oddałeś mu przysługi, stokroć więcej warte.
— A więc dobrze! niech i tak będzie! Należę do połowy. Jeżeli stracimy — oddam ci dziesięć tysięcy franków.
Kobieta była tak uradowana, że zerwała się na równe nogi i tuląc głowę kochanka, poczęła obsypywać go pocałunkami.
Nie bronił się początkowo, potem jednak, gdy pani Walter ośmielona, poczęła go ściskać coraz czulej i pożerać niemal w pieszczocie, przypomniał sobie, że niezadługo ma tu przyjść ta druga, i że jeśli teraz ulegnie, straci dużo czasu i pozostawi w objęciach tej starej cały zapał, który warto jednakże zachować dla tamtej, młodszej.
— No, bądź rozsądną — przemówił, odpychając ją zlekka.
— Ach! Jerzy, czyż mi cię nie wolno nawet pocałować? — zapytała ze smutkiem.
— Nie, nie dzisiaj — odpowiedział. — Mam migrenę i to mię męczy.
Biedna kobieta usiadła potulnie u jego stóp.
Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/446
Ta strona została skorygowana.