Bawiąc się paplaniną kochanki, nie zapominał jednak o siedmdziesięciu tysiącach franków. Przerwał jej raptownie, delikatnie puknąwszy jej w czoło.
— Słuchaj, koteczko. Chcę cię obarczyć poleceniem. Powiedz odemnie swemu mężowi, by jutro kupił koniecznie za dziesięć tysięcy akcyj marokańskich; ręczę mu, że zarobi na tem w ciągu trzech miesięcy od sześćdziesięciu do ośm dziesięciu tysięcy franków. Zaleć mu przytem absolutne milczenie. Powiedz mu odemnie, że wyprawa do Tangeru postanowiona jest na pewno i że rząd francuski zabezpieczy długi marokkańskie. Nie mów jednak o tem nikomu. Powierzam ci tajemnicę stanu.
— Dziękuję ci — szepnęła, wysłuchawszy uważnie. — Jeszcze dziś wieczór uprzedzę mojego męża. Możesz liczyć na niego, że się nie wygada. To bardzo pewny człowiek. Niema najmniejszej obawy.
Zjadła już wszystkie kasztany, rozdarła torebkę i rzuciła ją w kominek.
— A teraz się położymy — zawołała i nie podnosząc się z ziemi, poczęła rozpinać kamizelkę Jerzego.
Nagle przerwała i ujmując w palce długi włos, zaplątany o guzik, zawołała ze śmiechem:
— To dopiero! Przyniosłeś z sobą aż tutaj włosy Magdaleny. Co za wierny małżonek!
Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/451
Ta strona została skorygowana.