— Ach!... ach!... to jakaś stara... otóż i biały włos... Ach! to ty się teraz bierzesz do starych... Czy one ci za to płacą... powiedz... czy ci za to płacą?... Ach! więc ty nawiązujesz teraz romanse ze staremi... Więc mnie już nie potrzebujesz... zatrzymaj sobie tamtą...
Szybko się zerwała i zaczęła gwałtownie nakładać gorset, wpierw odłożony.
Chciał ją zatrzymać, jąkając zawstydzony:
— Ależ nie... maleńka... jesteś szalona... ja sam nie wiem, co to jest... słuchaj... zostań... no... zostań...
— Trzymaj sobie swoją starą babę... trzymaj ją — powtarzała. — Każ sobie zrobić pierścionek z jej włosów... z jej siwych włosów... Masz ich dosyć...
Szybko i zwinnie ubrała się, włożyła kapelusz i woalkę, a gdy ją chciał pochwycić w objęcia, wymierzyła mu silny policzek.
Jerzy stanął, jak wryty, a Klotylda, korzystając z chwilowego jego odurzenia, otworzyła drzwi i uciekła.
Gdy został sam, porwała go wściekłość na tę starą kobyłę, panią Walter. Ach! jakżeby ją chciał przepędzić do stu dyabłów.
Obmył wodą czerwony policzek i wyszedł, knując w myśli zemstę okrutną. Tym razem nie przebaczy. Ach! nie!
Doszedł do bulwarów i wałęsając się wol-
Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/453
Ta strona została skorygowana.