Z kolei zaczerwienił się Jerzy.
— Tak, to musi być to — rzekł. — Jakie to jednak zabawne, że wezwanie wystosowane jest do ciebie, skoro przecież ja jestem prawnie głową domu.
Magdalena nie dała na to żadnej odpowiedzi, a po chwilowym namyśle spytała:
— Możebyśmy tam zaraz poszli?
— I owszem.
Wyszli zaraz po śniadaniu.
Gdy weszli do kancelaryi pana Lamaneur, starszy dependent wstał szybko od biurka i zaprowadził ich do gabinetu notaryusza.
Był to mały, okrągły człowieczek, pulchniutki jak pączek. Głowa, okrągła jak kula, zdawała się umieszczoną na drugiej, większej, którą podtrzymywały znowu dwie, tak maleńkie nóżki, iż czyniły również wrażenie kulek.
Ukłonił się przybyłym, wskazał krzesła i zwracając się ku Magdalenie rzekł:
— Pani, wezwałem panią do siebie celem powiadomienia jej o treści testamentu hrabiego de Vaudrec, obchodzącej ją osobiście.
— Domyślałem się tego — rzekł Jerzy, zdradzając wzruszenie.
— Muszę pani przeczytać ten testament, bardzo zresztą krótki — mówił dalej notaryusz.
Wyjął z biurka arkusz papieru i zaczął czytać:
„Ja niżej podpisany, Paweł Emil Cypryan
Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/461
Ta strona została skorygowana.