kobieta tracąca zmysły, zrozpaczona, zdolna do wszystkiego.
Równocześnie przesunęły mu się przez głowę niepewne jakieś zamysły.
— Moja droga — odpowiedział — miłość nie jest wieczną. Ludzie się łączą i porzucają nazajutrz. Gdy zaś miłość trwa tak długo, jak między nami, staje się wówczas prawdziwą kulą u nogi. Mam jej dosyć! Oto cała prawda. Jeśli jednak postarasz się być rozsądną, jeśli zdołasz przyjmować mię i traktować jak przyjaciela, będę u ciebie bywał, jak dawniej. Jakże? jesteś do tego zdolną?
— Jestem zdolną do wszystkiego, byle cię widywać — szepnęła, kładąc białe ramiona na czarnym fraku Jerzego.
— A więc, zgoda. Jesteśmy przyjaciółmi, nic więcej.
— Tak, zgoda — odparła głosem zaledwie dosłyszalnym. — Jeszcze jeden pocałunek... ostatni — szepnęła po chwili, nadstawiając usta.
— Nie — odparł łagodnie. — Nie. Trzeba dotrzymać umowy.
Odwróciła się i otarłszy dwie grube łzy, spływające jej po policzkach, wyjęła z zanadrza pakiet papierów, związanych różową wstążeczką.
— Masz — rzekła, podając mu ów pakiet. — To twoja część, przypadająca ze sprzedaży akcyi marokkańskich. Tak byłam szczęśliwą,
Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/498
Ta strona została skorygowana.