migotliwej gwieżdzie. Zamknął je następnie i, wzruszywszy ramionami, udał się na spoczynek.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Gazeta urzędowa, w dniu pierwszym stycznia, umieściła w istocie wiadomość, iż pan Prosper Jerzy Du Roy, publicysta, w nagrodę zasług wyjątkowych, mianowany został kawalerem legii honorowej. Nazwisko wypisane było w dwóch wyrazach, co sprawiło Jerzemu większą jeszcze radość, niż sama dekoracya.
W godzinę po przeczytaniu tej wiadomości, otrzymał bilecik od pani Walter, która go zaklinała, by dziś jeszcze przybył do niej na obiad wraz z żoną. Chciała obchodzić uroczyście to nowe jego odznaczenie. Namyślał się przez chwilę, poczem bilecik, pisany tonem zbyt gorącym, rzuciwszy do ognia, rzekł:
— Proszeni dziś jesteśmy na obiad do Walterów.
— Czyż być może? — zawołała zdziwiona.
— Myślałam, że nie będziesz już chciał przestąpić ich progu.
— Zmieniłem zdanie — wyjąkał w odpowiedzi.
Zastali panią Walter samą, w buduarze Ludwika XVI, przeznaczonego do wizyt poufnych. Nosiła czarną suknię, bez żadnych ozdób; upu-