cizny, która toczy teraz moje wnętrzności. Nie mogę. Nie. Nie mogę. Chcę być dla ciebie tylko starą kobietą. Ubieliłam sobie nawet włosy. Chciałam ci się pokazać starą, bardzo starą; ale przychodź tu pan czasem, przychodź, jako przyjaciel.
Ujęła jego dłoń i ścisnęła ją silnie, gwałtownie, namiętnie.
— Przecież to rzecz ułożona — odparł chłodno. — Niewarto już tego powtarzać. Widzi pani, że przybyłem dzisiaj, natychmiast po twoim liście.
Walter, idący naprzód z córkami i Magdaleną, czekał na Jerzego przy „Chrystusie, idącym po falach“.
— Wyobraź sobie pan — rzekł do niego ze śmiechem — iż wczoraj zastałem żonę na klęczkach przed tym obrazem. Modliła się, jakby w kaplicy. Naśmiałem się z niej potężnie.
— Bo Chrystus ocali moją duszę — rzekła pani Walter głosem stanowczym. — Gdy patrzę na niego, czuję wstępującą we mnie odwagę i siłę.
I zatrzymując się naprost Boga, idącego przez to morze wzburzone, dodała:
— Jakiż on piękny! Jak oni się go boją, a On, jakże kocha tych ludzi! Patrzcie tylko na jego twarz, na jego oczy. Jaki on naturalny, a jaki boski zarazem!
Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/505
Ta strona została skorygowana.