Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/51

Ta strona została przepisana.

— Prześliczne... ale i uszko się do tego przyczynia.
Podziękowała mu spojrzeniem, tem jasnem, kobiecem spojrzeniem, wnikającem głęboko w serce.
Gdy odwrócił głowę, spotkał znowu oczy pani Forestier, wciąż dobrotliwe. Zdawało mu się jednak, że dostrzega w nich teraz więcej wesołości, jakąś złośliwość i wyraz zachęty.
Wszyscy mężczyźni mówili teraz razem, głosem podniesionym, gestykulując. Rozprawiali o wielkim projekcie mającej się budować kolei miejskiej. Przedmiot ten obrabiano do samego deseru; każdy coś dorzucił, utyskując na powolną komunikacyę paryzką, na niedogodność tramwajów, na nudę omnibusów i brutalność dorożkarzy.
Potem przeszli wszyscy do salonu na czarną kawę. Duroy, przez żarty ofiarował ramię małej dziewczynce. Podziękowała mu z powagą i wspięła się na palce, by módz sięgnąć do jego ramienia.
Wchodząc do salonu, znów miał wrażenie, iż wchodzi do jakiejś oranżeryi. Wielkie palmy roztaczały wspaniałe swe liście w czterech rogach salonu, wznosząc się aż pod sufit. Po obu bokach kominka stały duże klomby, a na fortepianie ujrzał znowu dwa kwitnące, nieznane