mężczyzna. — Czy z panem czy też z nim mam do czynienia? Panu czy też jemu mam odpowiadać?
Zdawało się, że mówi językiem sparaliżowanym.
— Mnie tylko — odpowiedział komisarz. — Mnie jedynie. Pytam, kto pan jesteś?
Zapytany milczał. Trzymał prześcieradło obwinięte koło szyi i rzucał wokół wzrokiem osłupiałym. Małe podkręcone w górę wąsiki wydawały się czarne jak heban, przy jego twarzy trupio-bladej.
— Nie chcesz pan odpowiedzieć? Będę więc zmuszonym pana zaaresztować — ciągnął komisarz. — W każdym razie, wstań pan. Gdy się ubierzesz, rozpocznę badanie.
Ciało poruszyło się na łóżku, usta wyszeptały:
— Ależ nie mogę przy was wszystkich...
— Dlaczego? — spytał urzędnik policyjny.
— Ponieważ... ponieważ... jestem zupełnie nagi — odpowiedział.
Du Roy zaśmiał się szyderczo i podnosząc z ziemi koszulę, rzucił ją na posłanie, wołając:
— No masz... wstawaj... Skoro mogłeś się rozbierać wobec mojej żony, możesz się teraz ubrać wobec męża.
Odwrócił się następnie plecami i stanął przy kominku.
Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/520
Ta strona została skorygowana.