Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/534

Ta strona została skorygowana.

Jerzy nie przemówił już ani słowa.
— A zatem, jeżeli ta dziewczyna zdobędzie się na potrzebną odwagę, dojdę nareszcie do celu — myślał.
Od trzech miesięcy zarzucał na nią wędkę nieprzepartej czułości. Wabił ją, opanowywał, podbijał. Zmusił ją, by go pokochała, jak nieraz zwykł był czynić. Owładnął z łatwością tą lekką i lalkowatą istotą.
Naprzód kazał jej odrzucić margrabiego de Cazolles; teraz, usidlona, godzi się na proponowaną ucieczkę. Nie miał innych sposobów.
Wiedział dobrze, ze pani Walter nie zgodziłaby się nigdy na oddanie mu córki. Czuł, iż kocha go jeszcze, iż kochać go będzie zawsze. Hamował ją w tem uczuciu chłodem wyrachowanym, lecz rozumiał aż nadto, że nurtuje w niej namiętność gwałtowna i niepowściągliwa. Nigdyby nie przełamał jej oporu; nigdy nie zgodziłaby się na oddanie mu córki.
Stanie się jednak panem sytuacyi z chwilą, gdy dostanie Zuzannę. Wówczas będzie już traktował z jej ojcem, jak równy z równym.
Myśląc o tem wszystkiem, odpowiadał urywanemi zdaniami na zapytania, których prawie nie słyszał. Oprzytomniał dopiero w Paryżu.
Zuzanna była również zamyśloną; a dzwonki czterech koni, odzywające się echem w jej główce, nasuwały jej wielkie, nieskończone drogi,