Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/54

Ta strona została przepisana.

jakiś wyraz nieopisany, przytem dziwny, nieprzezwyciężony powab we fryzowanym blond wąsiku.
Mówili o Paryżu, o jego okolicach, o brzegach Sekwany, o kąpielach morskich, o przyjemnościach letnich i różnych tym podobnych rzeczach, o których można mówić bez końca, nie męcząc bynajmniej umysłu.
Następnie, gdy Norbert de Varenne, trzymając w ręku kieliszek likieru, przybliżył się do pani Walter, Jerzy usunął się dyskretnie.
Pan i de Marelle, rozmawiająca w tej chwili z Magdaleną, przywołała go do siebie:
— No i cóż, panie — zagadnęła szorstko — chce pan koniecznie spróbować dziennikarstwa?
Zaczął mówić poważnie o swych projektach, potem zaś przeszedł do takiejże samej lekkiej rozmowy, jaką przed chwilą prowadził z panią Walter. Rzeczy przed chwilą usłyszane, powtarzał już jako swoje własne, przytem bezustannie wpatrywał się w oczy interlokutorki, jakby chciał przez to wytłómaczyć dokładniej myśl, zawartą w słowach.
Ona ze swej strony opowiadała mu różne anegdotki, a mówiła je z tą łatwością, właściwą kobietom, znającym swój dowcip i pragnącym zawsze rozśmieszyć słuchacza. Stając się coraz bardziej poufałą, kładła mu rękę na ramieniu,