człowiek z przyszłością. Zostanie deputowanym, a potem ministrem.
— Nigdy nie zezwolę, by poślubił Zuzannę! — krzyknęła pani Walter z dziką energią.
Rozgniewał się na prawdę i jako człowiek praktyczny, począł teraz bronić Jerzego.
— Ależ uspokój się... Powtarzam ci, że tak być musi... koniecznie. Zresztą, kto wie? Może nie będziemy nawet tego żałować. Z ludźmi tego pokroju niewiadomo nigdy, dokąd się zajdzie. Widziałaś przecież sama, jak trzema artykułami obalił tego głupca Laroche-Mathieu i z jaką godnością wybrnął z arcy-trudnego położenia jako mąż. Wreszcie zobaczymy. Teraz wiemy tylko, że jesteśmy złapani i że żadną miarą nie zdołamy z tego wybrnąć.
Miała ochotę krzyczeć, tarzać się po ziemi, wyrywać sobie włosy.
— Nie będzie jej miał — powtórzyła jeszcze rozpaczliwie. — Ja tego... nie chcę!
— Otóż to! Jesteś głupią, jak wszystkie kobiety! — zadecydował Walter, powstając i podnosząc lampę z podłogi. — Wy wszystkie czynicie to tylko, co wam dyktuje namiętność. Nie umiecie się nigdy nagiąć do okoliczności... jesteście głupie! Ja ci mówię, że on się z nią ożeni... To być musi.
I odszedł, szłapiąc pantoflami.
Niby widmo komiczne w nocnej koszuli
Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/543
Ta strona została skorygowana.